Już wcześniej sąd wydał podobny wyrok i choć dyrektor Jagodziński wrócił do gabinetu, to o kierowaniu jednostką nie było mowy. Pracownikom zabroniono wykonywać jego polecenia, a on sam stracił m.in. dostęp m.in. do służbowego maila i kont PZD.
- Zgłosiłem się do pracy 19 grudnia 2023 roku, oczywiście zaczęło się od kompletnego dyskredytowania mojej osoby, wydania polecenia pracownikom żeby nie wykonywali moich poleceń i odwołania przez pana starostę wszystkich możliwych upoważnień i pełnomocnictw, które miałem. Zablokowano mi skrzynki mailowe. Zablokowano mi dostęp do kont, byłem osobą kompletnie niepotrzebną w tej firmie, a postanowienie sądu było przecież jasne i klarowne - powiedział Radio Rekord Mazowsze.
Jak dodał po powrocie do pracy zlecano mu kilka różnych zadań, które podejmował kierując się wolą pojednania i współpracy. Czarę goryczy przelała jednak sytuacja, w której zrobiono z niego "telefonistkę". Jak wyjaśnia, miał odbierać połączenia dotyczące zimowych akcji i raportować na koniec każdego dnia z kim i o czym rozmawiał. To było już zbyt poniżające - dodał.
Wówczas przestał przychodzić do pracy i jednocześnie zgłosił gotowość jej podjęcia, ale - zgodnie z postanowieniem sądu - na stanowisku dyrektora PZD. Tak się jednak nie stało.
Wojciech Jagodziński wówczas ponownie zwrócił się do sądu i ten 20 maja orzekł, że daje PZD jeszcze dwa tygodnie na wypełnienie wcześniejszego postanowienia.
- Sąd nakazał w ciągu dwóch tygodni przywrócić mnie faktycznie na zajmowane stanowisko czyli pełnienie funkcji dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg. I teraz czekam czy to nastąpi. Zawsze byliśmy z moim pełnomocnikiem prawnym do dyspozycji jeśli chodzi o pewną ugodę, porozumienie, wyjaśnienie tej sytuacji. Przez 1,5 roku nikt się do mnie nie odezwał, ani poprzednia władza, ani ta obecna - dodał Wojciech Jagodziński.
Dyrektor PZD Robert Szepietowski, który został powołany w miejsce Jagodzińskiego przyznaje, że tą sprawą zajmował się nie będzie.
- Nie podejmuję żadnych czynności ponieważ pan Jagodziński nie podlega mi bezpośrednio. Podlega podobnie jak ja pod starostę ciechanowskiego - tłumaczy.
Starosta Jan Andrzej Kaluszkiewicz natomiast zapowiada apelację.
- Czekamy na uzasadnienie wyroku i złożymy apelację. I tylko tyle mogę powiedzieć - skomentował krótko.
Kłopot w tym, że wyrok jest prawomocny i powinien zostać wykonany w trybie natychmiastowym twierdzi Wojciech Jagodziński i dodaje, że postanowienie sądu z 20 maja stanowi jedynie ponaglenie do wykonania wyroku, który zapadł 12 grudnia ubiegłego roku i dotąd nie został zrealizowany przez PZD.
Warto też dodać, że zgodnie z tym postanowieniem sąd na wypadek gdyby PZD się do niego nie zastosował orzekł, że może mu zostać naliczona kara w wysokości 500 zł za każdy dzień zwłoki.