Emerytura czy renta to dla wielu Polaków nie koniec aktywności zawodowej, a jedynie zmiana jej charakteru. Dorabiają, by podreperować domowy budżet, albo po prostu – by nie zastygnąć w bezczynności. Jednak ci, którzy nie osiągnęli jeszcze powszechnego wieku emerytalnego, muszą co miesiąc zerkać w kalendarz i na konto. Przekroczenie magicznej granicy przychodu sprawia, że ZUS – niczym surowy sędzia – wyciąga żółtą lub czerwoną kartkę. Żółta to zmniejszenie świadczenia, czerwona – jego zawieszenie. Od grudnia sędzia będzie jednak nieco bardziej wyrozumiały.
Bezpieczna przystań: 6 140,20 zł
Mechanizm jest nieubłagany, ale przewidywalny. Co kwartał Główny Urząd Statystyczny podaje dane o płacach, a ZUS na ich podstawie kalibruje swoje liczniki. Od 1 grudnia 2025 roku, aż do końca lutego przyszłego roku, poprzeczka idzie w górę.
– W przypadku przekroczenia ustalonych progów – 70 proc. i 130 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia – ZUS może zmniejszyć lub zawiesić wypłacane świadczenie – wyjaśnia Wojciech Ściwiarski, rzecznik prasowy ZUS w województwie mazowieckim.
Co to oznacza w portfelu? Żeby spać spokojnie i otrzymać emeryturę lub rentę w pełnej wysokości, dodatkowy przychód nie może przekroczyć 6 140,20 zł brutto. To owa granica 70 procent. Dopóki zarobki mieszczą się w tej kwocie, listonosz przyniesie świadczenie co do grosza.
Strefa ryzyka i "czerwona kartka"
Schody zaczynają się powyżej tej kwoty. Jeśli senior zarobi więcej niż wspomniane 6,1 tys. zł, ale zmieści się w kwocie 11 403,30 zł brutto (czyli 130 proc. średniej płacy), ZUS włączy mechanizm "suwakowy". Świadczenie zostanie obniżone o kwotę przekroczenia.
– Przychód przekraczający 70 proc., ale nieprzekraczający 130 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia może skutkować obniżeniem świadczenia o kwotę przekroczenia – precyzuje rzecznik Ściwiarski.
Warto jednak pamiętać, że ZUS nie może zabrać wszystkiego. Istnieją kwoty maksymalnego zmniejszenia. Do końca lutego 2026 roku wynoszą one przykładowo: 939,61 zł dla emerytur i rent z tytułu całkowitej niezdolności do pracy oraz 704,75 zł dla rent z tytułu częściowej niezdolności.
Prawdziwy problem pojawia się po przekroczeniu progu 130 procent. – Aby Zakład nie wstrzymał wypłaty świadczenia, dodatkowy miesięczny przychód w grudniu, styczniu i lutym nie powinien przekraczać kwoty 11 403,30 zł brutto – ostrzega Wojciech Ściwiarski. Powyżej tej sumy wypłata z ZUS zostaje zawieszona całkowicie.
Kto nie musi liczyć?
W tym gąszczu wyliczeń jest grupa uprzywilejowana, która na limity patrzeć nie musi. To emeryci, którzy zdmuchnęli na torcie odpowiednią liczbę świeczek – 60 w przypadku kobiet i 65 w przypadku mężczyzn. Po osiągnięciu powszechnego wieku emerytalnego można zarabiać miliony, a ZUS i tak wypłaci należne świadczenie.
Wyjątek? Seniorzy, którym ZUS podniósł emeryturę do poziomu minimalnego (od marca to 1878,91 zł brutto). Jeśli dorobią za dużo, stracą ten dodatek i wrócą do swojej "wyliczonej", niższej stawki.
Nowe limity to szansa na nieco wyższe zarobki w okresie świątecznym i noworocznym. Warto jednak trzymać rękę na pulsie, bo w relacji z ZUS-em matematyka bywa bezwzględna, a niewiedza nie zwalnia z konsekwencji finansowych.
















Napisz komentarz
Komentarze