Niepozorny wiosenny dzień mógł skończyć się dramatem. Dwóch kilkuletnich chłopców z Płońska – 7-latek i 8-latek – bez wiedzy dorosłych oddaliło się z parku i trafiło na jedną z najbardziej niebezpiecznych dróg w regionie: krajową trasę nr 50.
Dzieci zauważyła przejeżdżająca kobieta, która zareagowała natychmiast. Zadzwoniła pod numer alarmowy, informując, że mali chłopcy jadą wzdłuż DK50 – jeden na rowerku, drugi na hulajnodze. Byli już około dwóch kilometrów za Płońskiem, w stronę Ciechanowa. Poruszali się lewą stroną jezdni, co – choć zgodne z przepisami dla pieszych – w tym przypadku było wyjątkowo niebezpieczne.
Na szczęście interweniowali funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Płońsku. Znaleźli dzieci w rejonie skrętu na Koziminy Nowe. Chłopcy, którzy na widok radiowozu zaczęli machać rękami, przyznali, że się zgubili. Nie wiedzieli, jak wrócić do domu. Nie znali adresów zamieszkania, ani numerów telefonów do bliskich.
Jak się później okazało, jeden z chłopców był pod opieką babci. Seniorka – przekonana, że wnuk wciąż bawi się w parku – przez ponad godzinę bezskutecznie szukała go wśród alejek i okolicznych osiedli.
To wydarzenie jest poważnym sygnałem ostrzegawczym. Wielu opiekunom wydaje się, że kilkulatek poradzi sobie sam – zwłaszcza w znanym otoczeniu. Tymczasem wystarczy chwila nieuwagi, by dziecko zniknęło z pola widzenia i znalazło się w tym przypadku na ruchliwej drodze krajowej. Dzieci są ciekawe świata, ale nie mają jeszcze świadomości zagrożeń. To dorośli są odpowiedzialni za ich bezpieczeństwo
Policjanci apelują o podstawowe środki ostrożności:
-
Nie spuszczajmy dzieci z oczu – nawet na chwilę.
-
Uczmy je mówić swoje imię, nazwisko i adres.
-
Zadbajmy, by nosiły przy sobie dane kontaktowe – np. bransoletkę z numerem do rodzica.
-
Tłumaczmy im, jak niebezpieczne może być oddalanie się bez pozwolenia.
Rozmowa z dzieckiem naprawdę ma znaczenie. To najlepsza forma profilaktyki
Dzięki szybkiej reakcji służb i odpowiedzialnej postawie zgłaszającej kobiety, historia zakończyła się szczęśliwie. Jednak mogło być zupełnie inaczej. Dlatego warto potraktować to zdarzenie jako ważną lekcję – nie tylko dla rodziców i dziadków, ale dla nas wszystkich.