Wkrótce do Sejmu trafi projekt ustawy, która ma znieść dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. O likwidację dwukadencyjności od dawna walczą samorządowcy w całym kraju.
Wyborcy nie mogą wybierać tych, którzy już się sprawdzili
Jak podkreśla marszałek Adam Struzik, samorząd terytorialny jest fundamentem demokratycznego zarządzania lokalnymi społecznościami.
– Wybory to ogromny przywilej. To czas, w którym obywatele mogą oddać głos na osobę, którą darzą zaufaniem i której chcą powierzyć zarządzanie najbliższą wspólnotą, jaką jest gmina czy miasto. Cenne doświadczenie samorządowe nie powinno być postrzegane jako wada.
Poza zniesieniem obowiązującego limitu dwóch kadencji, planowany projekt ustawy zakłada likwidację zakazu kandydowania przez kandydata na wójta, burmistrza czy prezydenta miasta do rady powiatu i do sejmiku województwa.
Radny województwa mazowieckiego Paweł Obermeyer zwraca uwagę na to, że obecnie obowiązująca ustawa ogranicza kadencje jedynie wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, a nie obejmuje starostów, marszałków czy radnych.
– Samorządowcy mają ogromną wiedzę i doświadczenie, które warto wykorzystać. Ograniczenie kadencji może mieć wpływu na długofalowe inwestycje i planowanie rozwoju gminy na kolejne lata.
Obecnie kandydaci w wyborach na wójta, burmistrza czy prezydenta miasta nie mogą równocześnie ubiegać się o mandat radnego sejmiku województwa czy radnego powiatowego.
– Myślę, że większość samorządowców w kraju sprzeciwia się obowiązującym przepisom – deklaruje Jarosław Muchowski, wójt gminy Sońsk. – Każdy mieszkaniec powinien mieć możliwość decydowania o tym, komu ufa i kogo chce wybrać na wójta czy burmistrza. To równocześnie podsumowanie i ocena dotychczasowej pracy. Jeżeli jest ona wykonywana dobrze i mieszkańcy chcą jej kontynuacji, powinni mieć taką możliwość. Dzisiaj jej nie mają. Równocześnie ograniczenia nie obowiązują posłów, senatorów, starostów czy radnych. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa i powinniśmy być równo traktowani, dlatego przywrócenie takich elementarnych zasad równości w życiu publicznym jest bardzo ważne.
Ograniczenie kadencyjności nie obowiązuje m.in. w Niemczech, Czechach czy na Litwie, a w większości państw skandynawskich burmistrzowie i prezydenci miast mogą być wybierani wielokrotnie, o ile mają poparcie mieszkańców.
Zdaniem Piotra Czyżyka, wójta gminy Opinogóra Górna konsekwencje ustawy ograniczającej kadencje są już widoczne.
– Nawet mieszkańcy dostrzegają wady tego pomysłu. Mechanizm demokratyczny działał bardzo dobrze i widzieliśmy tereny, na których mieszkańcy w wyborach decydowali o zmianie na stanowisku wójta czy burmistrza. Obecnie często słyszy się opinie, że ten wójt niewiele dla nas zrobi, ponieważ to jego ostatnia kadencja i już nie musi się starać. Często są to opinie bezrefleksyjne, zupełnie nieprzystające do tego, co dzieje się w gminie. Jako wójt deklaruję, że do ostatnich dni mojej pracy będę pracował na rzecz mojej gminy. Jednak ta ustawa prowokuje takie myślenie.
Dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast ogranicza podstawowe prawo wyborców, ale też pozbawia obywateli prawa wybierania i bycia wybieranym.
– Dwukadencyjność ogranicza autonomię samorządu – mówi Aleksander Jarosławski, wójt gminy Płońsk. – Tracimy doświadczonych liderów w środowiskach lokalnych. Ludzi potrafiących planować i realizować duże i wieloletnie inwestycje. Dodatkowo obecnie obowiązująca ustawa ogranicza prawa wyborcze – to mieszkańcy powinni decydować, kto będzie wójtem lub burmistrzem. Ograniczenie kadencji do dwóch zabiera mieszkańcom prawo demokratycznego wyboru dobrego kandydata.