Ranny ptak z uszkodzonym skrzydłem i nogą został znaleziony w okolicy Czarnocina i Rydzewa w gminie Ciechanów. Pani Milena wraz z rodziną na początku chciała zwierzęciu pomóc osobiście i zabrała zwierzę do domu. Obrażenia okazały się jednak zbyt poważne i wymagały profesjonalnej pomocy fachowców, którzy z dzikimi zwierzętami mają styczność każdego dnia. Problem w tym, że przez cały piątek aż do soboty wybawiciele bociana spotykali się z biernością i brakiem konkretnego wsparcia ze strony wielu instytucji. Pani Milena z potrzeby serca ranne zwierzę miała w planach zawieść aż do Wrocławia. Na szczęście dzięki wcześniejszym nagłośnionym przez nasz portal oraz Radio Rekord akcjach do Pani Mileny zadzwonił Robert Łuczak, ciechanowianin, myśliwy, ale też przyrodnik, któremu dobro zwierząt nie jest obce.
- Czasami obserwujemy mało fajne zachowania ludzi wobec zwierząt. Na szczęście wciąż są ludzie, którzy angażują się w takie akcje, nie boją się podejść, pomóc i wezwać pomoc. Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy w tej akcji bocianowi pomogły. Podobnych akcji jest bardzo wiele. Ostatnio pomogliśmy bocianowi, żurawiowi, trafiło też do nas pisklę dzięcioła dużego- powiedział w rozmowie z naszym portalem Pan Robert.
Dzięki jego wsparciu, ale też pomocy Tomasza Dróżdża- Nadleśniczego Nadleśnictwa Ciechanów oraz Arkadiusza Wendy- leśniczego z Pawłowa dokarmionego bociana udało się dziś przekazać do azylu dla zwierząt rannych w Olsztynku.
- Ciężko powiedzieć czy bocian odleci do ciepłych krajów. Musimy być realistami. Obrażenia ptaka są na tyle duże, że jego wylot może okazać się niemożliwy. Musimy poczekać aż wszystko się ładnie zrośnie, a to może potrwać- dodaje Robert Łuczak
O poprzedniej akcji uratowania żurawia przez Roberta Łuczaka możecie przeczytać TUTAJ