Wszystko zaczęło się całkiem niewinnie, ot opady śniegu i lekki wiatr. Wraz ze wzrostem prędkości wiatru zaczęły się tworzyć zawieje i zamiecie. Jadąc od strony miejscowości Żbiki, w kierunku Ciechanowa przez Zieloną i dalej przez Barańce już od początku miałem problemy z przeszkodami w postaci zasp. Minąłem nawet pługopiaskarkę z powiatu przasnyskiego co dodało otuchy.
Jednak to co czekało kierowców za miejscowością Barańce w kierunku Woli Wierzbowskiej przeszło wszelkie wyobrażenia. To miejsce gdzie jest granica powiatów przasnyskiego i ciechanowskiego. Tam od strony powiatu ciechanowskiego pługi śnieżne pojawiają się późno. Dzisiaj zbyt późno. Samochody zaczęły utykać w zaspach jeden za drugim. Do tego cały czas padał śnieg i wiał silny wiatr, zwiewając biały puch z pól. Widać było jak jego warstwa cały czas na drodze grubieje.
Kierowcy zaczęli się bratać i pomagać sobie wzajemnie. Znalazła się nawet łopata. I tak powoli kierowaliśmy się w stronę drogi wojewódzkiej relacji Przasnysz - Ciechanów, a konkretnie do skrzyżowania z nią w Woli Wierzbowskiej. Na wysokości miejscowości Goździe pojawił się miły jej mieszkaniec kierujący traktorem. Teraz można było próbować holować niektóre pojazdy. Śniegu przybywało i traktor też miał problemy z przebrnięciem. Aut w korku przybywało. Postanowiłem zadzwonić po pomoc.
Miła pani ze 112 bardzo chciała pomóc, ale straż pożarna z Ciechanowa nie mogła wysłać nawet ochotników do pomocy, z obawy przed utknięciem wozów bojowych w śniegu. Zadeklarowali pomoc w postaci wezwania pługa śnieżnego, ale bez konkretów kiedy przybędzie.
W końcu pojawił się inny mieszkaniec z okolicy, który miał mocniejszy traktor z łychą, którą odgarniał śnieg, na ile mógł. Po ponad 2 godzinach udało się wydostać ze śnieżnego potrzasku. Niektóre auta samodzielnie, niektóre z pomocą holowania przez traktor. W woli Wierzbowskiej kolejna przeszkoda - korek spowodowany przez tiry, które nie mogły pokonać wzniesień i zasp. Pod górkę miała problem podjechać nawet piaskarka z powiatu ciechanowskiego. Tu też, po czasie, z pomocą koparki (chyba lokalnej) z przyczepionym pługiem śnieżnym udało się wciągnąć blokującego tira pod górę.
Zapadał zmierz. Sytuacja zaczynała się robić dramatyczna, a śnieg cały czas napływał na drogę z okolicznych pól. Około godziny 16:30 ruszyłem i jadąc wolniej niż w terenie zabudowanym dotarłem do Ciechanowa. Trasę normalnie pokonuję w 25 minut. Dzisiaj w ponad 3 godziny.
Słuchacze Radia Rekord i znajomi donosili i przesyłali zdjęcia z innych miejsc subregionu ciechanowskiego, gdzie sytuacja także była dramatyczna chociażby między Gruduskiem a Przasnyszem lub Mława a Ciechanowem.
Nie ma co winić drogowców. Dzisiejsza aura nie pozwoliłaby na bieżące odśnieżanie nawet najlepszej flocie pługopiaskarek.
Sytuacja pokazała, ze Polacy potrafią sobie pomagać bezinteresownie, zwłaszcza na prowincji, nawet nie proszeni o pomoc.
W swoim imieniu oraz wszystkim, którzy potrzebowali pomocy dziękuję okolicznym mieszkańcom za ratunek - jesteście naszymi bohaterami.
https://ciechanow.cozadzien.pl/ciechanow/odsniezanie-samochodu-to-obowiazek-kierowcy/11732
https://ciechanow.cozadzien.pl/ciechanow/bezpieczenstwo-na-lodzie-jak-unikac-zagrozen-zima/11691