Dramat rozpoczął się 3 grudnia. Na ekranie wyświetlił się numer stacjonarny. Kobieta po drugiej stronie przedstawiła się jako pracownica banku z hiobową wieścią: ktoś właśnie bierze kredyt na dane 25-latki. Kwota? 47 tysięcy złotych. Zanim ofiara zdążyła ochłonąć, została „przełączona” do rzekomego działu bezpieczeństwa.
Tam do akcji wkroczył mężczyzna. Mówił spokojnie, rzeczowo, sypał nazwiskami rzekomych złodziei, którzy mieli wyprowadzać pieniądze z jej konta oszczędnościowego. Scenariusz był dopracowany w najmniejszych szczegółach. Oszust zaproponował „współpracę z NBP i policją”. Obietnica była prosta: odzyskasz pieniądze w tydzień, jeśli będziesz wykonywać polecenia. Kobieta uwierzyła.
Zaczęła się gra na czas i emocje. Kobieta przelała własne oszczędności na konto główne, a potem – sterowana przez telefon – pojechała do banku wypłacić gotówkę. Instrukcje przypominały film szpiegowski: telefon ukryty w kieszeni, zakaz rozmów z pracownikami placówki („bo mogą uznać cię za przestępcę”), spowiedź z ubioru i marki samochodu.
Z gotówką w ręku trafiła pod wskazany wpłatomat w Płocku. Tam, za pomocą kodów przesyłanych komunikatorem, wpłaciła blisko 50 tysięcy złotych na kryptowaluty. Myślała, że zabezpiecza środki. W rzeczywistości – wysyłała je w cyfrową otchłań.
Koszmar nie skończył się jednak tego samego dnia. Nazajutrz telefon zadzwonił ponownie. Tym razem „konsultant” nakazał wizytę w banku i wzięcie kredytu, rzekomo by „zmniejszyć zdolność kredytową” i zablokować oszustów. 25-latka posłusznie podpisała umowę na ponad 75 tysięcy złotych. Część wypłaciła w gotówce.
– Przestępcy byli bezlitośni. Kiedy kobieta wpłaciła kolejne transze pieniędzy we wpłatomacie, chcieli wysłać ją aż do Warszawy. Gdy odmówiła, kazali jej brać następny kredyt – mówi nadkom. Kinga Drężek-Zmysłowska z płońskiej policji. – Dopiero gdy oszust zaczął grozić „konsultacją z NBP” i instruował, jak okłamywać rodzinę, 25-latka zrozumiała, że wpadła w pułapkę.
Bilans tej „akcji bezpieczeństwa” jest tragiczny. Kobieta straciła łącznie 99 800 złotych. Została z długami i 14 potwierdzeniami wpłat, które są teraz jedynie dowodem na bezwzględność oszustów.
Policja po raz kolejny bije na alarm i przypomina podstawową zasadę: – Żaden bank ani policja nie prowadzi telefonicznych akcji, nie każe wypłacać gotówki i wpłacać jej we wpłatomatach czy kantorach. Jeśli słyszysz takie polecenie – rozłącz się. To zawsze jest oszustwo – ostrzega nadkom. Drężek-Zmysłowska.
















Napisz komentarz
Komentarze