W Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie spotkało się blisko 120 dziennikarzy, ekspertów, wydawców i medioznawców. Wydarzenie, zorganizowane przez samorząd województwa mazowieckiego, stało się przestrzenią do wymiany doświadczeń i rozmów o największych wyzwaniach stojących dziś przed lokalnymi redakcjami.
Co się klika, czyli walka o emocje
Pierwszy panel dyskusyjny skupił się na tym, co decyduje o popularności treści w internecie. Serwisy lokalne utrzymują się głównie z reklam, a te zależą od liczby odsłon. Ruch na stronach generują w dużej mierze algorytmy wyszukiwarek i media społecznościowe.
Jak zauważyła Anna Ryczek, prezes agencji Samorządowe Internety, kluczem są emocje.
„W mediach społecznościowych kluczowe są emocje. Obecnie najczęściej są promowane posty wyrażające wzruszenie, dumę lokalną i złość. Promowane są również materiały przedstawiające historię emocjonalną z udziałem dzieci i młodzieży” – mówiła Anna Ryczek.
Paweł Skumiał, wydawca portali tusochaczew.pl i kutno.pl, podkreślił jednak, że pogoń za klikalnością ma swoje granice. „Tytuł powinien być chwytliwy, jednak nie może być zmanipulowany. Odbiorcy to wyczują” – stwierdził, dodając, że atutem lokalnych dziennikarzy jest znajomość terenu i intuicja.
Ciekawą perspektywę przedstawił Kamil Smogorzewski z Instytutu IBRIS. Zwrócił uwagę na nowy model konsumpcji mediów, szczególnie wśród młodych. Okazuje się, że 29% Polaków czerpie informacje o świecie wyłącznie z internetu.
„Młodzi ludzie, którzy na co dzień korzystają z mediów społecznościowych lub YouTube, lubią sobie czasami obejrzeć „Wiadomości” lub „Fakty”, by usystematyzować swoją wiedzę. Później wracają na YouTube, by posłuchać, co na ten temat sądzą ich ulubieni komentatorzy” – wyjaśniał Smogorzewski.
Plaga dezinformacji i wyzwanie AI
Drugi panel dotyczył zjawiska, które staje się coraz większym zagrożeniem – dezinformacji. Skalę problemu przedstawił Marcin Kostecki ze Stowarzyszenia Demagog, zajmującego się fact-checkingiem.
„W ubiegłym roku opisaliśmy 695 artykułów zawierających fałszywe treści. Jak łatwo przeliczyć, to 2 materiały dziennie. (...) Od czerwca do sierpnia 2025 r. mieliśmy do czynienia z 94,1 tys. przykładów antyukraińskiej dezinformacji i propagandy” – wyliczał Kostecki.
Dodał, że podczas kampanii prezydenckiej aż 20% dyskusji na temat kandydatów było produkowane przez boty i trolle.
Dr hab. Łukasz Szurmiński z UW zwrócił uwagę na "efekt plemienności", który dotyka nie tylko odbiorców, ale i samych dziennikarzy, stających się podatnymi na niesprawdzone argumenty pasujące do ich światopoglądu.
O tym, jak dezinformacja potrafi wygrać, mówiła Joanna Stachurska-Ruszkowska z Radia Radom. „Podczas próby utworzenia Centrum Integracji Cudzoziemców w Radomiu zostaliśmy zalani masą fałszywych informacji. Ostatecznie centrum nie powstało, więc ta dezinformacja wygrała” – przyznała.
Paneliści dyskutowali też o sztucznej inteligencji. Zgodzili się, że AI może pomagać w prostej pracy, ale niesie też zagrożenia. Bogusław Chrabota, redaktor naczelny Gremi Media, podkreślił konieczność wprowadzenia regulacji prawnych i obowiązkowego oznaczania treści tworzonych przez AI.
Jak zarobić na lokalnych treściach?
Największym wyzwaniem dla lokalnych redakcji pozostają finanse. Rynek reklamowy kurczy się, a globalne platformy, takie jak Google czy Facebook, przejmują większość budżetów. Jednocześnie spada czytelnictwo prasy drukowanej, co prowadzi do zamykania zasłużonych tytułów, jak „Tygodnik Ostrołęcki” (po 43 latach) czy tygodnik „Pałuki” (po 35 latach).
Jakie są rozwiązania? Mateusz Orzechowski, wiceprezes Stowarzyszenia Mediów Lokalnych, wskazał na konieczność sieciowania się lokalnych mediów. Dzięki temu stają się one większym partnerem dla reklamodawców, zachowując jednocześnie swój lokalny charakter.
Ciekawym trendem są gazety bezpłatne. Cezary Gołaś, właściciel portalu ostrowmaz24.pl, stworzył takie wydawnictwo, by promować portal i docierać do starszych odbiorców. Paneliści zgodzili się, że dziś przychody z reklam w prasie są znacznie większe niż ze sprzedaży egzemplarzowej.
Piotr Wrotek, niezależny ekspert, mówił o potencjale płatnych serwisów, podając za przykład „Tygodnik Podhalański”. Zaznaczył jednak, że taki model wymaga oferowania treści premium i rzetelnego dziennikarstwa, co może być trudne dla małych redakcji.
II Kongres Mazowieckich Mediów Lokalnych pokazał, że branża stoi w obliczu fundamentalnych zmian. Wyzwania związane z dezinformacją, sztuczną inteligencją i modelem biznesowym są ogromne. Jednocześnie dyskusje pokazały, że dziennikarze aktywnie poszukują rozwiązań, stawiając na współpracę, nowe technologie i budowanie zaufania odbiorców. Zwieńczeniem kongresu było spotkanie z reporterem i felietonistą Mariuszem Szczygłem.
















Napisz komentarz
Komentarze