Wielki Tydzień poprzedza niedziela palmowa. Święto zostało ustanowione na pamiątkę przybycia Chrystusa do Jerozolimy. ten dzień rozpoczyna okres przygotowania duchowego do świąt, będącego wyciszeniem, skupieniem i przeżywaniem męki Chrystusa. W Niedzielę Palmową do kościoła wierni przynosili i przynoszą palmy i palemki. Różnica polega na tym, że dawniej palmy przygotowywane były własnoręcznie. Do ich budowy wykorzystywano m.in bazie, bukszpan czy gałązki borówek. Dawniej wierzono, że poświęcona palma ma podwójną moc, dlatego służyła do poświęcenia m.in chat, izb mieszkańców, ale też obejścia czy zwierząt. Palma była palona dopiero wtedy, gdy poświęcona została nowa.
"Kiedy zbliżała się burza, gospodyni palmą i wodą święconą kropiła zagrodę aby uchronić ją przed uderzeniem pioruna. Gospodarz wyjeżdżając na siew wiosenny siew również palmą i wodą święconą skrapiał ziarno żeby przyniosło obfity plon. Podobnych przykładów było mnóstwo"- powiedziała w rozmowie z naszym portalem Grażyna Czerwińska, etnograf, znawca tradycji na północnym Mazowszu.
Pojęcie "wiosennych porządków" obowiązuje do dziś. Dawniej miały one jednak znaczenie również duchowe. Dawniej na północnym Mazowszu w poniedziałek, wtorek i środę porządki miały oczyścić domy ze złych mocy, które zadomowiły się w izbach podczas zimy. W poniedziałek gospodynie sypały garść dobrego ziarna, aby kury odpłaciły się dużą liczbą jajek.
"To były generalne porządki, które miały się odbyć przynajmniej raz w roku. Czas świąt Bożego Narodzenia nie był odpowiedni często przez niesprzyjającą pogodę. Na tak rygorystyczne zabiegi lepszy był czas przed świętami wielkanocnymi. Wystawiano z chałup wszystko, a ponieważ były to domy drewniane bielono wnętrza po wystawieniu m.in łóżek, szaf, skrzyń. Wiele czynności miało przypisane określony czas. Przygotowywano nowe dekoracje z papieru i bibuły. Wycinano firanki, firaneczki, bukiety, kwiaty. Trzeba pamiętać, że dawniej kuchnie opalano głównie drewnem. Kurz, popiół i brud w izbach osiadał praktycznie na wszystkim. Dekoracje przynajmniej raz w roku musiały być zmieniane przynajmniej raz w roku bo inaczej gospodyni uchodziła za niechlujną- dodaje Grażyna Czerwińska.
Gospodarze zabezpieczali w tym czasie niezbędne dla domów opał i wodę.
Czynności te miały zakończyć się w środę w Wielkim Tygodniu. W kolejnym dniach niebezpieczne prace były zakazane. Nie można było np. bielić, aby nie zaprószyć oczu Chrystusowi, który i tak będzie cierpiał męki. Nie można było używać igieł i nożyczek. Od środy następował czas umiaru, wyciszenia, ostrożności. Przygotowywano również święconkę, która dawniej na północnym Mazowszu była większa i okazalsza, a to choćby z tego powodu, że kiedyś to ksiądz podróżował po miejscowościach i świecił pokarmy. Dziś ze święconką zwykle w symbolicznej formie udajemy się osobiście do kościołów.