Męskie spotkania przed świętami:
Przed świętami istniał zwyczaj zwany „śledzikiem”, gdzie mężczyźni spotykali się w lokalach, by spożywać postne dania, głównie ryby, popijając je wódką. Spotkania te mogły trwać nawet do Wigilii. Oficjalnym powodem było „nieprzeszkadzanie” kobietom w przygotowaniach świątecznych. Stefan Wiechecki opisywał te spotkania jako „odwieczny obrzęd »rybki«”, gromadzący ludzi różnych stanów przy suto zastawionych stołach, gdzie jedzono śledzie, grzyby, karpie i inne postne potrawy, „by godnie, byle tradycyjnie”.
Zakupy przedwojenne i powojenne:
W okresie międzywojennym, w II Rzeczypospolitej, dostępność towarów w sklepach była dobra, a menu świąteczne zależało od możliwości finansowych. Wiechecki wspominał sytuację, gdy jego szwagier robił zakupy w Warszawie, mając długą listę potrzebnych produktów.
Po wojnie, w PRL-u, władze wykorzystywały okres świąteczny do dystrybucji towarów deficytowych na co dzień. Przedświąteczne zakupy zaczynały się już w listopadzie, a do sklepów trafiały rzadko spotykane produkty, takie jak rodzynki, migdały, suszone winogrona i pomarańcze.
Trudności z karpiem:
Karp, popularna ryba wigilijna, był trudno dostępny w PRL-u. Organizowano nawet loterie w zakładach pracy, w których można było go wygrać. Joanna Chmielewska opisywała, że karpia „zdobywało się różnie, podstępem, kumoterstwem, przemocą”. Z powodu braku lodówek, ryby przechowywano w wannach z wodą, co bywało problematyczne.
Ozdoby choinkowe:
W PRL-u w każdym domu znajdowały się łańcuchy choinkowe robione ręcznie z papieru, często przez dzieci na zajęciach szkolnych. Choinki ozdabiano bombkami z manufaktury Jana Fogla, „włosami anielskimi”, watą imitującą śnieg, cukierkami, orzechami i ozdobami ze słomy. Popularne były również poradniki „Zrób to sam”, zachęcające do samodzielnego wykonywania dekoracji.