Były już wójt gminy wiejskiej Ciechanów, od lat związany z Lewicą Marek Kiwit może wystartować w wyborach parlamentarnych. Jak sam twierdzi, na mandacie poselskim mu nie zależy, chce pomóc Lewicy w drużynowej walce o parlament.
- Mając 66 lat, nie po to wychodziłem ze stanowiska wójta gminy, żeby dalej się udzielać i prężnie działać. Mi chodziło o to, żeby odpocząć. Jeżeli się nie udało mandatu zdobyć w tamtych kadencjach to lepiej zagrać w drużynie na rzecz kogoś jak samemu walczyć - przyznaje Kiwit, dla którego nieistotne będzie miejsce na liście wyborczej.
- Już w ostatnich wyborach jak startowałem to powiedziałem, że nie walczyłem o żadną pozycję na liście. Tym bardziej, że od dawien dawna twierdzę, że przy takiej liście kandydatów, gdzie jest ich około 18-20, to dwie pozycje są bardzo czytelne. Pozycja numer jeden i ostatnia, bo jak ktoś zapomni okularów to nie będzie mnie szukał w środku listy tylko będzie wiedział, że ja jestem ostatni. Wiem, że do drużyny liczy się każdy głos. Czy to będzie 1100, 1050, 2000 czy 500 nie ważne. Każdy głos jest na wagę złota. Najprawdopodobniej wezmę udział w taki sposób w wyborach - zapowiada Marek Kiwit.
66-letni samorządowiec z Ciechanowa dwukrotnie chciał zasiąść w ławach sejmowych na Wiejskiej. Najbliżej był w 2010 roku, wtedy mógł zastąpić tragicznie zmarłą w Katastrofie Smoleńskiej posłankę Lewicy Jolantę Szymanek-Deresz.
Wybory parlamentarne zaplanowano jesienią tego roku.