Pod koniec października rozstrzygnięty został pierwszy nabór wniosków w ramach Rządowego Funduszu Polski Ład. Ciechanowski ratusz pozyskał prawie 5 mln zł na jeden projekt. Konkretnie chodzi o rozwój inteligentnego systemu segregacji odpadów. Dla porównania dofinansowanie na wszystkie trzy projekty otrzymał Przasnysz (13 mln zł). Dwa z trzech projektów zrealizuje Mława (23 mln zł).
- Nie ma tam obiektywizmu i sprawiedliwości. Widać, że mieszkańcy Ciechanowa są gorzej traktowani przez polski rząd. Publiczne pieniądze podatników, czyli nas wszystkich, powinno się dzielić uczciwie. Kiedyś na pewno zostaną rozliczone osoby, które dokonywały tego podziału. Tutaj będzie bardzo intensywna działalność prokuratorów. Wiem, że Najwyższa Izba Kontroli też będzie przeprowadzała wnikliwe kontrole w tym zakresie. Być może ktoś dostanie zarzuty w tej sprawie. Sprawa jest naprawdę poważna. To są olbrzymie pieniądze - mówi prezydent Krzysztof Kosiński.
Prezydentowi Ciechanowa odpowiedział Krzysztof Bieńkowski, starosta przasnyski: - Każdy samorządowiec narzeka w inną stronę. Niektórzy narzekają, że za mało dostali od marszałka, inni, że za mało od strony rządowej. Ja mam taką zasadę, że zawsze cieszę się z tego co jest. Aplikujemy o wszystkie możliwe środki. Na pewno są różnice w tym podziale. Każdy rząd i samorząd prowadzi swoją politykę inwestycyjną i decyduje, w którym kierunku ma się to wszystko rozwijać.
- Przasnysz z kolei zazdrości Ciechanowowi decyzji o budowie obwodnicy przez GDDKiA, a to jest strona rządowa. Każdy ma swoje marzenia, natomiast nie wszystko da się spełnić naraz. Każdy ma swoje uwarunkowania, ale to rząd decyduje, w którą stronę kierować środki. Mam nadzieję, że środki zawsze będą rozdzielane sprawiedliwie, tak żeby każdy region mógł się rozwijać - kontynuuje Bieńkowski.
- Mówienie o tym, że ktoś dostał dofinansowanie jest na wyrost. To są promesy inwestycyjne. Nikt jeszcze tych pieniędzy nie otrzymał i dopóki inwestycje się nie rozpoczną faktycznie w terenie to tych pieniędzy, zgodnie z założeniami tego programu, nikt nie otrzyma. Trzeba mieć tego świadomość. Regionalne Izby Obrachunkowe nie pozwalają gminom wpisywać tych zadań do budżetów na przyszły rok, bo pieniędzy faktycznie zabezpieczonych na ten cel nigdzie nie ma. To są też pieniądze z przyszłego długu, który zaciągnie budżet państwa, czyli z emisji obligacji. To nie są pieniądze wypracowane przez przedsiębiorców i osoby, które płacą podatki - odpowiada Kosiński.
- To jest specyficzna konstrukcja prawna. To są środki rozdzielane przez Bank Gospodarstwa Krajowego na zasadzie promes, nigdy tego w polskiej samorządności nie było. Nie widzimy pieniędzy w tej chwili, ale w ciągu pół roku mają zostać ogłoszone przetargi i środki mają być do dyspozycji samorządów. Zgodnie z prawem i przepisami publiczne obietnice są obietnicami wiążącymi, stąd jeżeli bank, rząd i premier publicznie obiecują, że te pieniądze są przeznaczone dla gmin to to obowiązuje. Każdy samorządowiec może na tej podstawie, gdyby nie dostał tych pieniędzy, żądać zwrotu i każdy sąd to zasądzi. To nie jest tak, że jak ktoś ma przyobiecane środki w jakiejś subwencji to ich nie dostanie. Dostanie, bo to są obietnice i zapisy publiczne - tłumaczy starosta Bieńkowski.