Radio Rekord onair
Radio Rekord 88,7 FM

"Bańka wybuchła mi w rękach". Dramat Ani Siemińskiej i jej walka o zdrowie po wypadku z biokominkiem

"Ten dzień zostanie w naszej pamięci do końca życia" – mówi Anna Siemińska, 35-letnia mama z powiatu ciechanowskiego. 30 listopada 2024 roku jej życie zamieniło się w koszmar po wybuchu biopaliwa podczas próby uzupełnienia kominka. Z poparzeniami 50-60% ciała walczyła o życie przez 74 dni w szpitalu. Teraz potrzebuje wsparcia na długą rehabilitację i leczenie potwornych blizn.

redakcja
Wczoraj 22:10
Poparzona mama prosi o pomoc. Dramatyczna historia Ani.
35-latka z powiatu ciechanowskiego walczy o powrót do zdrowia po wybuchu biokominka.
6 Zdjęć

To miał być zwyczajny wieczór. Anna Siemińska, 35-letnia mieszkanka powiatu ciechanowskiego, mama dwóch córeczek, spędzała go w domu z mężem. "Oglądaliśmy serial, mąż przysnął" – wspomina Ania. Postanowiła dolać paliwa do biokominka
z 5-litrowej bańki. Na szczęście, jak sama podkreśla, córeczki tej nocy były u cioci. Niestety, ta chwila nieuwagi miała tragiczne konsekwencje. "Nie zauważyłam jednak, że jeszcze delikatnie tlił się ogień… Bańka z paliwem wybuchła w moich rękach" – relacjonuje dramatyczne sekundy.

Link do zbiórki:  https://www.fundacja-jagoda.pl/anna-sieminska-p1031  

W szoku, instynktownie pobiegła do łazienki, weszła do wanny i zaczęła polewać płonące ciało wodą. Mimo bólu i paniki, wróciła jeszcze na chwilę do pokoju, by upewnić się, że mężowi nic się nie stało. Widząc go bezpiecznego przy oknie, wróciła do wanny, krzycząc, by natychmiast wzywał pomoc. Co niezwykłe, przez cały ten czas nie straciła przytomności. Czekała na karetkę, polewając się zimną wodą.

Pomoc dotarła po kilku minutach. Ratownicy opatrzyli ją żelowymi okładami chłodzącymi. Decyzja SOR w Ciechanowie była szybka – konieczny transport do specjalistycznego szpitala w Warszawie. Niestety, gęsta mgła uniemożliwiła lot helikopterem. Panią Annę przewieziono karetką. "Podróż i kolejne dwie doby znam tylko z opowieści, ponieważ byłam zaintubowana" – opowiada. Trafiła do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Pierwsze rokowania były bardzo ostrożne. Lekarze przekazali rodzinie, że stan jest krytyczny. Oparzenia II i III stopnia objęły od 50 do 60% powierzchni ciała – twarz, szyję, klatkę piersiową, obie ręce i nogi. Na szczęście drogi oddechowe nie zostały poparzone. "Mój organizm dzielnie walczył. Dostałam drugą szansę do życia" – mówi z determinacją Pani Anna. W szpitalu spędziła długie 74 dni. To był czas niewyobrażalnego cierpienia, ale i ogromnej woli walki. "Wiedziałam, że muszę być silna
i walczyć dla mojej całej rodziny" – podkreśla.

Całe jej ciało pokrywały opatrunki. Była karmiona, bo nie mogła samodzielnie jeść ani pić. Zmiana opatrunków była tak bolesna, że przez długi czas odbywała się w znieczuleniu ogólnym. Przeszła szereg zabiegów oczyszczania ran i przeszczepów skóry – lekarze pobierali ją z brzucha, by pokryć rany na piersi, rękach i nogach. Potrzebowała też wielokrotnych przetoczeń krwi i osocza – ironią losu jest fakt, że sama jest honorowym dawcą krwi.

Dzięki fantastycznej opiece lekarzy, pielęgniarek i rehabilitantów z WIM, Pani Anna wróciła do domu. Jak sama mówi,
w "względnej sprawności fizycznej", z ranami resztkowymi, które w domowych warunkach goją się szybciej. Ale to dopiero początek długiej drogi. "Wiem, że przede mną jest jeszcze wiele pracy, żeby funkcjonować jak przed wypadkiem, ale muszę
i chcę wykorzystać szansę, którą dostałam" – mówi z nadzieją. Teraz czeka ją intensywna rehabilitacja, bolesna laseroterapia blizn, konieczność noszenia specjalistycznej odzieży uciskowej przez wiele miesięcy oraz stosowanie drogich maści i kremów.

Wypadek odebrał jej nie tylko zdrowie, ale także możliwość pracy i zarobkowania, co jest dodatkowym ciosem dla młodej rodziny. Dlatego Pani Anna, wspierana przez bliskich i Fundację Jagoda, zwraca się z prośbą o pomoc. "Chciałabym poprosić
o wsparcie finansowe mojego powrotu do zdrowia. Każdy grosz się liczy, a okazane dobro na pewno do Was powróci" – apeluje.

Pokażmy Ani Siemińskiej, że nie jest sama w tej walce. Każda wpłata na zbiórkę prowadzoną przez Fundację Jagoda to realna pomoc w jej powrocie do sprawności i szansa na złagodzenie skutków tej straszliwej tragedii.
Link do zbiórki:  https://www.fundacja-jagoda.pl/anna-sieminska-p1031  

 

K.U. / fundacja-jagoda
1
2
3
4
5
6