- Do gali z moim udziałem w wcześniej wyznaczonym terminie może dojść, ale to mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne jest, że gala trochę się przesunie w czasie, ale na szczęście niedużo. Z KSW obowiązuje mnie jeszcze kontrakt na dwie walki, obie są zaplanowane w 2020 roku - powiedział Kołecki, który niemal każdego dnia spędza kilka godzin na jednej z ciechanowskich siłowni. - Sam prowadzę teraz treningi, jestem oddzielony od trenera i głównych sparingpartnerów z Akademii Sportów Walki. Musiałem w Ciechanowie zaadaptować wszystko na miarę moich możliwości. Uważam, że jak się skończy pandemia to na 80-85 procent będę przygotowany. Gdybym miał walczyć to wystarczy mi 4-5 tygodni do doszlifowania formy i będę w swojej życiowej formie - zapowiada mistrz olimpijski.
Od ostatniej walki minęło 4,5 miesiąca. Na początku grudnia Kołecki pokonał innego medalistę olimpijskiego, byłego zapaśnika Damiana Janikowskiego przez nokaut w drugiej rundzie. Następnym rywalem zawodnika z Ciechanowa będzie prawdopodobnie Łukasz Jurkowski. Gala KSW 54 ma się odbyć w wakacje, ale w innej formule niż dotychczas.
- Raczej w takim systemie bardziej studyjnym, aniżeli arenowym, z ograniczoną liczbą uczestników do minimum. Szkoda, że nie będzie kibiców na sali, ale ja się wywodzę ze sportu, w którym musiałem nieraz trenować wiele tygodni sam, startować przy pustych trybunach - dodał Szymon Kołecki. Jego bilans w MMA jest imponujący. Ciechanowianin wygrał osiem pojedynków, przegrał tylko raz.